piątek, 28 kwietnia 2023

winylowy (ws)trend


Odwiedziłem kącik zapomnianych płyt i znalazłem tego Belafonte. Tak, jak przypuszczałem, musiał gdzieś być. Muszę częściej do tego drugiego pokoju zaglądać. Album "Jump Up Calypso". Muzycznie klasa, kolekcjonersko bezwartościowy. Nie jest to u nas Artysta, za którym grzebią w winylowych tabunach empikowych drożyzn. W tej obecnie monopolistycznej, jeśli chodzi o salonowe ekspozycje sieci, co płyta, to na metce sto czterdzieści, sto siedemdziesiąt lub dwieście dwadzieścia dziewięć złotych. Pogłupieli z tymi cenami. Ale wynika to z paru czynników, choćby z braku tłoczni, a przecież zleceń masa, często czas oczekiwania na realizację pół roku, albo i dłużej. Stąd m.in. te ceny. Nie tylko z uwagi na sam trend, choć wiadomo, że to on po torach ciągnie tę stal. A co będzie, gdy winyle wypadną z mody, no bo, że kiedyś wypadną pewne jak dwa razy dwa cztery. Co wtedy? Polecą na śmietnik zapomnienia? A co z tą rozpropagowaną i będącą na topie ekologią? Przecież winylowe tworzywo się nie unicestwia, większość okładek także. Nie są to żadne torebki reklamówki z sieciówek, które po dwóch latach pokruszą się w pył i inna już sprawa, iż tego łatwo elektryzującego się cholerstwa zwykłą stylonową szczotką nie zmieciemy. Kto popróbował nowych foliówek z Media Markt wie, o czym piszę. Za kolejnych trzydzieści lat przyjdzie pokolenie, które być może na bazie kolejnego trendu zgloryfikuje kompakty, albowiem kapnie się, że te nie trzeszczą, nie pierdzą, są wygodniejsze i po prostu lepiej grają! - taki fakt, choćby nie wiem, co nam wciskali ci wszyscy dobrze opłacani przez producentów sprzętu, a i dużych płyt, sprzedajni dziennikarze. Poza tym, kto ma taki sprzęt, na którym usłyszy wszystkie różnice pomiędzy 'złym' CD, a boskim winylem? Że co, że może na tych gramofonach kosztujących po dwa/trzy tysiące z przyległymi im mini wieżyczkami i kolumienkami wielkości kartonu po obuwiu, 'zgrabnie' dopasowanymi do ciasnych wnętrz Atanerów? Dla jasności, wychowałem się na winylach, nie na taśmach lub radio, jestem więc tym czarnym plackom (ostatnio notorycznie wszystkie limitowane już tylko na kolorowo) wdzięczny za pasję do nośników i nigdy tej pasji z siebie nie wyrzucę. A jednak jest coś takiego, jak zdrowy rozsądek. Kiedy obserwuję całą tę szarańczę naiwności, czuję gorąc diabelskiego kotła. Ludziom wszystko da się wmówić, jesteśmy najbardziej zmanipulowaną nacją pośród ssaków. Różni nas od braci i sióstr zwierząt zdolność mówienia i czytania, choć braku samodzielnego myślenia nie posiadamy, skoro dajemy się głupcom rządzić. Obecnie dziewięćdziesiąt procent sympatyków kolekcjonerstwa muzyki mówi jednym winylowym językiem (zwyczajni modnisie), podczas, gdy większość z nich, jeszcze przed trzema dekady tych winyli lekką ręką zrzekała się na rzecz olśniewających, wręcz sterylnych jakościowo kompaktów. Co zatem się stało? Skąd ta zmiana frontu? Okay, ja także w latach dziewięćdziesiątych podpuszczałem Słuchaczy, by powracać do winyli, ponieważ na swój sposób marzył mi się ich renesans, ale...! No właśnie, znowu jest jakieś 'ale'... ale nie kosztem lepszego CD. Winyl to duże okładki - często dzieła sztuki - nalepki, vide labele, kto nie lubi się w nie wpatrywać i wyczytywać każdej zapodanej na nich literki. Jest jeszcze celebracja z samym nastawianiem igły na rozbiegówkę lub wybraną ścieżkę - no przecież, no jasne, że to cudowne! - jednak dochodzi kurz, paprochy i mechaniczne zużycie. Tak po prawdzie, przed emisją każdej ze stron należałoby płytę przemyć, a zatem, kiedy skończy się strona A, strona B znajdująca się pod nią jest już zapaskudzona brudem osiadłym na macie talerza. A przecież nawet najlepsza igła też czyni swoje. Każdy odsłuch obniża jakość nośnika o kolejnych ułamki procentów, więc jakakolwiek igła, czy to Ortofon czy inne bóstwo, po prostu dłutować będzie w rowkach. Z czasem płyta zacznie coraz bardziej smażyć, każdy z nią kontakt nic, tylko obniżać będzie jej jakość. Nawet jeśli ta jakość w dniu zejścia z fabrycznej taśmy zapuka do nieba bram.

a.m.


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"