NOORA NOOR
"Soul Deep" - (GRAPPA / BLUE MOOD RECORDS) -
****1/2
W grudniu minionego roku miałem przyjemność po raz pierwszy spotkać się z DJ Novac(k)iem na antenie stacji Good Time Radio w jego audycji "Fragile Sounds". Wcześniej nieco ustaliliśmy, że każdy z nas przygotuje po kilka utworów - tak mniej więcej po połowie. Pan Michał (vide DJ Novac) czułem, że mnie czymś zaskoczy - i zaskoczył. Ciekawymi wokalistkami, których do tamtej pory nie miałem okazji nigdzie usłyszeć. Szybko okazało się, że ich popularność w naszym kraju też nie jest jakaś szczególna. Spośród wszystkich tamtych dam, postanowiłem nieco później na własną rękę poszukać płyty niejakiej Noory Noor, której zaprezentowana piosenka w grudniowe niedzielne popołudnie, zrobiła na mnie spore wrażenie. Pan Michał zresztą to zauważył i sobie gdzieś tam na boczku zapamiętał. Moje penetracje co do Noory Noor okazały się mizerne. Płyty czarnoskórej Somalijki nie znalazłem w dużych sklepowych sieciach, jak i tych internetowych, na próżno zdały się także pokładane nadzieje na coraz to nędzniejszym Allegro. Portalu, który przybiera maskę wszechmocnego, podczas gdy coraz częściej logują się tam poszukiwacze taniochy. Na zasadzie, cena ważniejsza od samej muzyki. Już widzę teraz ten nalot na moją głowę gradu pomyj, bo powiedziałem prawdę.
Zdołały upłynąć trzy długie miesiące, zdążyła obudzić się wiosna, a słońce niemal każdego ranka budzi mnie do roboty. I choć temperatury jeszcze przyjaźnie nie pieszczą spragnionego ciepłem ciała, to niedostatkom powinna pomóc odpowiednia muzyka.
Noora Noor, kto zna tę Panią?. Oprócz Pana Michała i mojej jak najbardziej nieskromnej osoby. No i jeszcze całej masy Norwegów, albowiem w tym skandynawskim zakątku artystka zyskała sobie szczególną publiczność. Co może ciekawić o tyle, że Noora proponuje typowo amerykańską muzykę, mocno osadzoną w starym soulu i bluesie. Do tego jej ostatni jak dotąd album "Soul Deep", powstał przecież w słonecznej Kalifornii. Czasem tak po prostu bywa i nie powinno nas to dziwić. Szczególnie nas! , wszak "polskie" przykłady sław jak: Drupi, Budgie, Archive czy Pendragon, są tego niezbitym dowodem.
Podoba mi się głos tej eleganckiej i zmysłowej kobiety. Jej śpiew jest dosadny i mocny - jak to zazwyczaj u murzynek - a jednak zawiera w sobie jeszcze pewien pierwiastek tajemniczości. Noora Noor jak najbardziej jest sobą, choć ma w sobie także po troszku z Arethy Franklin, Patti La Belle, Olety Adams, Lauryn Hill, Randy Crawford i jeszcze kilku innych...
I na szczęście nie roztrwoniła swego od losu daru dla jakiejś papkowatej sieczki, tylko wdała się w flirt z wysokiej marki muzykami, choć niekoniecznie o rozpoznawalnych nazwiskach. Sama potrafi nieźle komponować ("Musiq", "Dedictation" czy natchniona fortepianowa pieśń "You Will Always Be Free"), jednak nie boi się sięgać po cudze i sprawdzone klasyki, przy okazji nadając im nowego wymiaru. Dla przykładu świetne przeróbki: "Funky Way" - spory przebój Calvina Arnolda pod koniec lat sześćdziesiątych, czy podbluesowiony "Your Good Thing" - wzięty jednak spod pióra legendy soulu Isaaca Hayesa, "What Man Have Done" - soulowego numeru, bluesowego skądinąd Coreya Harrisa, bądź żywiołowego "Move On Up" - kolejnej legendy soul - Curtisa Mayfielda.
Proszę posłuchać jak ona śpiewa, ale i także towarzyszącej wokalistce sekcji chóralnej, no i rzecz jasna samych instrumentów, jak: gitara, organy, pianino,.....
Na deser pozostawiłem kapitalną piosenkę "Forget What I Said", autorstwa zupełnie nieznanego norweskiego kompozytora Olego R.Berg-Olsena. Ten bluesowy kawałek jest tak melodyjny, że chwyta za serca od pierwszego "wejrzenia". Słuchając go po raz pierwszy, odniosłem wrażenie, jakbym miał do czynienia z jakimś nieodkrytym dotąd dla mnie klasykiem gatunku. Co ciekawe, następujący po nim "Dedication" - skomponowany już przez samą Noorę, choć pobrzmiewa bluesem umoczonym po uszy w soulowym sosie, w niczym nie ustępuje poziomem swemu poprzednikowi.
Cała płyta jest bardzo bardzo cacy. Powinna przypaść do gustu entuzjastom dawnego soulu, tęskniącym za nagraniami z legendarnych labeli pokroju Tamla Motown, Stax czy Atlantic, jak i przecież także samym poczciwym wyznawcom tradycyjnego bluesa.
Pięknie dziękuję Panie Michale! Wspaniała płyta i niezwykłej rangi upominek na zawsze.
P.S. Płytę dostałem jako pieczątkę. Dla niewtajemniczonych młodziaków słowo wyjaśnienia dla terminu "pieczątka" - tak określano niegdyś egzemplarz nowiuśki i jeszcze nierozfoliowany.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP