piątek, 28 lutego 2025

on target

Przed nami kolejna kompaktowa, fascynująca reedycja wytwórni Rock Candy (prezentowałem w jednej z niedawnych audycji cztery nagrania). Jedyny raz na tym nośniku. Stara rzecz, albowiem z dwa tysiące szesnastego, a mowa o jedynym albumie bostońsko-nowojorskiej formacji Bullseye (dobra nazwa) - materiałem oryginalnie opublikowanym w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym dziewiątym. Cóż za rocznik! Na samą myśl ciary. Wyobrażam sobie, jaki dreszczyk, kiedy wchodziło się po tę płytę do jakiegoś Tower Records, po czym szybki pęd ku domowemu gramofonowi. Jakaś pepsi z lodóweczki, popielnica, ćmiczek, odsłonięta stora, okno na oścież i niech słucha całe osiedle. Robiłem tak niemal co dnia, i uwierzcie, jakże miło było, gdy pewnego razu Jolka zaczepiła: "ale ty masz fajne nagrania".
Kolejny zespół bez sukcesu. Zapomniany. Co tam zapomniany, przecież nie był nawet mikroskopijnie znany. A przecież brzmiał fantastycznie. Posłuchajcie gitar (grali na dwie), klawiszy, wokalisty, całego tła, wstrzelonych w niego smaczków. Płyta charakterna, rockowa, ale nie taka, by rozpierniczać gitary o wzmacniacze. To rock dla intelektualistów, z uporządkowanymi fryzurami, schludnym odzieniem, wyczuwalną perfumerią. Francio elegancio.
"On Target" wydała Columbia, więc nie przelewki. Dzisiaj ktoś powie: zgredziki, a wtedy jawili się nadzieją, talentem, umiejętnościami, kunsztem.
Płytę otwierała taka rzecz "Treat Me Right", i nikt by jej nie poznał, gdyby nie Pat Benatar, która w swojej interpretacji rozpowszechniła song rok później. Mocne działo. Amerykański komercyjny rock. Ileż było wtedy takiej muzyki. Patrzę po półkach, tym podobnego grania mam po ugięcie listew. W okresie 1976-79 grano takiego rocka na masową skalę, głównie w Stanach i Kanadzie, i głównie tam był popularny, dlatego nie dziwmy się, że często wiele nazw/nazwisk, brzmi na naszym kontynencie tajemniczo.
Ponieważ przykładam wagę do produkcji, do samych producentów, z obowiązku wymienię odpowiedzialnego za ten album: Rob Stevens. Facio wcześniej współpracował z progrockową formacją Crack The Sky, ale wiem, że o nich wiemy równie tyle, co o proroctwach dla świata.
Pozwolę na dzisiaj zaproponować przeuroczą "Olivię". Piosnkę pozaalbumową, ale z tego CD, o której śmiało można rzec: zagubiony klejnot lekkiego rocka. Gdyby komuś się wtedy zechciało, uparło, postawiło na swoim, byłby z tego hit. Pojawiałby się na wszelakich składankach reprezentujących lata siedemdziesiąte. Ów swobodny, lekko funkowy numer, aż prosił się o Jej Wysokość Billboard 200. Jakże fajna płyta, którą poznałem z ogromnym opóźnieniem. Gdy tylko zarzucę do kompaktu, już z niego nie wychodzi. Czego wszystkim życzę.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


all fired up

Amerykańska ekipa Le Roux. Z początku southernrockowa, a przynajmniej w takim kierunku rokująca, z czasem przeobraziła się w melodic/AOR/hard rockową i chyba nieźle na tym wyszli. Z artystycznego, nie zaś komercyjnego punktu widzenia.
Istnieją od końca lat siedemdziesiątych, ale liczy się pierwszych kilka albumów, głównie z okresu 1978-83. Różne składy, także różni wokaliści, a ja najbardziej lubię płytę "So Fired Up" z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego trzeciego. Zaśpiewał tam Fergie Frederiksen (ex-Trillion), chwilę późniejszy śpiewak u Toto (album "Isolation").
"All Fired Up" ukazało się w czasach początków MTV. Na częstą emisję załapywała się w niej ballada "Wait One Minute". Uzyskała nawet rangę przeboju. Niestety cały album nie sprostał wygórowanym wymogom szefostwa RCA, która to zresztą wytwórnia wkrótce zerwała z Le Roux kontrakt. Sprawa podłamała muzyków, którzy nawet na czas pewien zaniechali działalności. 
Dla mnie płyta wyśmienita. Nawet po latach nie trąci przysłowiową myszką. Uwielbiam jej słuchać. A co zapragnę jeszcze podkreślić, potrzebuję jej tylko całej, nie wyobrażam sobie redukcji jakiegokolwiek fragmentu.
Panowie uprawiali kunsztownego hardroczka, na dwie gitary oraz klawisze, a za tym ostatnim instrumentem stał Rod Roddy. Świetny gracz, o szerokim spektrum fantazji i umiejętności.
Jakoś niedawno, bodaj w dwóch audycjach, zaprezentowałem z tego longa sześć kawałków, który liczy ich dziesięć, a więc matematycznie przekroczyliśmy połówkę.
Trzy pierwszego kroju ballady: "Let Me In", momentami ożywiona "Line On Love", plus wspomniana powyżej "Wait One Minute". Do tego dochodziło bez liku żywszych melodii, do słuchania z otwartą gębą. Spośród nich, szczególnie lubię, trzymam w pamięci, wręcz hołubię "Lifeline", "Yours Tonight" oraz "Turning Point", ale oczywiście wszystko kapitalne. My fani melodic rocka chcielibyśmy, by o takich płytach działo się równie głośno, co o zapisanych w matrycach wyczynach Toto, Foreigner, Styx, Bad English, Journey, REO Speedwagon i wielu tym podobnych, lecz nie od dziś wiadomo, na próżno szukać sprawiedliwości. 

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


pod koniec marca nowi Harem Scarem

I oto kolejna zapowiedź; 25 marca na półki, tylko dobrych sklepów!, wbije nowy album kanadyjskich Harem Scarem. Tytuł "Chasing Euphoria". Kolejny bardzo przeze mnie ceniony zespół, z którym nie muszę się chować po kątach. Ten blog to wspaniała sprawa, mogę pisać o bliskiej mi muzyce i nikt jej nie przyciszy, nie przegada, nie wypnie się prosto w twarz. Moi niegdyś kumaci kumple na tyle zdziadzieli, że takie granie kompletnie ich nie rusza. W aucie lub robocie słuchają Radia Pogoda, a po obiedzie potulnie na wytyczne swych niewiast skopują przydomowe ogródki. Żałosne, ale naprawdę tak to wygląda. Na szczęście andy w porę wypisał się z tracenia czasu z tego rodzaju nudziarzami. Obecny grafik spotkań wyklucza z nimi herbatki i nie przewiduję amnestii. Wróćmy jednak do muzyki. Harem Scarem uprawiają komunikatywnego, melodyjnego, nie za ciężkiego hard rocka, od ponad trzydziestu lat dostarczając wartościowe albumy, z których mianem klasyków afiszują się pierwsze dwa: "Harem Scarem" oraz "Mood Swings". Są to płyty z samego początku lat dziewięćdziesiątych, obie dla WEA, czyli filii Warner Music Group, i pomimo najwyższych w rankingach fanów notowań, wcale nie wyrastają ponad pozostałe. Osobiście mógłbym wskazać dowolnych pięć innych, absolutnie nie gorszych. Dla przykładu, ostatnie jak do tej pory "Change The World", to kolekcja wysokiej próby jedenastu rock'piosenek, z wysuwającym się na czoło potencjalnym hitem "Aftershock". Ale oczywiście cały album w rytmie i w dechę. No i, super dobry wokalista, o nieco nazistowskim nazwisku Harry Hess.
Harem Scarem niebawem wyruszą w trasę koncertową po Europie. Będą w Londynie, Madrycie, Lizbonie czy Mediolanie, a w Warszawie nie.

andy


"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


za miesiąc nowi WET

Głównie Szwedzi, aczkolwiek z amerykańskim wokalistą - Jeffem Scottem Soto - W.E.T. , mają w planach nowy album. Jego tytuł: "Apex". Stanie się 28 marca br.
Cieszy wzbogacenie kalendarium wydawniczego lubianą nazwą, która na jak dotąd ostatniej płycie "Retransmission", zapisywała się niewykropkowanie, jako WET. Teraz będzie identycznie. A skąd nazwa? Dla przypomnienia, akronim W.E.T. pochodzi od pierwszych liter nazw zespołów, z których wywodzą się liderzy. A zatem, grupy: Work Of Art (Robert Säll), Eclipse (Erik Mårtensson) oraz Talisman (Jeff Scott Soto). Panowie lubią takie zabawy literowo-cyfrowo-słowne, więc płytę "Retransmission", też na okładce zapisali na pół enigmatycznie: R3TR4N5M1S51ON. Wyzwanie, aby to bezbłędnie teraz przepisać. Płyta wspaniała, bez choćby jednego średniaka, więc życzyłbym sobie podobnie udanej, już od dzisiaj za bity miesiąc. 

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


czwartek, 27 lutego 2025

płyty pani Kolińskiej

W Alternatywach 4 całą uwagę widza przyciągają relacje mieszkańców z dozorcą, ale też akcja filmu wije się wokół problemów mieszkaniowych, na które zawsze stawiał Bareja. Czy to, w Nie ma róży bez ognia, czy w Poszukiwany/Poszukiwana, w Zmiennikach, i gdzie nie tylko. W zasadzie, na hasło Bareja, zawsze pewnikiem stała satyra na codzienną troskę o własne eM. Ale, niech nam główna kanwa nie przyćmi całej reszty, często drobnych detali, które po latach bywają prawdziwymi smaczkami. Jako, że nas interesuje muzyka, przyjrzyjmy się jej w Alternatywach 4. Najbardziej w tej materii barwną postacią wystaje śpiewaczka Elżbieta Kolińska-Kubiak. Niełatwa w codziennym znoju persona, co jednocześnie koncentrująca się tylko wokół, w swoim mniemaniu wielkiej, acz my wiemy, niespełnionej kariery, niezaspokojonym ego oraz w pełni podporządkowanym mężem, który dupą wołową tylko do czasu. Polecam panowie rogacze stawianie się żonom, albowiem nie ma nic wstydliwszego, jak nim bycie.
Nie rozwijajmy jednak serialowych wątków, jak i charakterystyk postaci, ponieważ wszystko to mamy w jednym palcu, bierzmy się za muzykę. Pani Kolińska ma w domu fortepian, nie pianino, a fortepian, więc oczywiście półka wyżej, niż jakaś tam klawiaturowa chudzinka. Dla pani Kolińskiej prestiż i awans społeczny. Jednak dzięki tej forteklapie autorzy filmu mogli parę związanych z płytami spraw czytelniej nakreślić. Tak więc, oprócz wyśpiewywanych kwestii, w rodzaju: wyszeptaj mi miłosne swe zaklęcia... lub niech konik polny, niech wiatr swawolny... możemy akcentom muzyki przyjrzeć się jak trzeba - naocznie. Poznać gust śpiewaczki oraz wyczuć jej dwulicowość. Tę ostatnią cechę reprezentuje scena, kiedy zirytowana Kolińska, na dochodzące hałasy z zewnątrz, reaguje zwracając się do swego Tadzia: ... no przecież ja nie jestem jakąś tam Sipińską, jakąś tam estradową Rodowicz... podczas, gdy w tym konkretnym momencie kamera najeżdża na klapę instrumentu, na której odnajdujemy okładkę płyty Sipińskiej "W Podróży". I właśnie na tej klapie, zawsze w tym samym miejscu, prześledzimy co któryś odcinek poczet płytowych zbiorów śpiewaczki. Bo, oto w innym epizodzie, pojawia się okładka Poznańskiej Orkiestry Rozrywkowej Polskiego Radia i Telewizji p/d Zbigniewa Górnego, a w jeszcze innym widzimy rewers "Voulez-Vous" Abby - z jak byk logo Polydoru, co oznacza, że do filmu najęto zachodni rekwizyt. Oczywiście na tym w Alternatywach nie koniec muzyki, jak pamiętamy, z inicjatywy Stanisława Anioła mieszkańcy bloku zmuszeni są (za radą towarzysza Winnickiego) zamienić kabaret na chór, a nawet balet. Bo przecież, nad wszystkim czuwa gospodarz domu ...

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


środa, 26 lutego 2025

here be dragons

Od wczoraj nastawiam ucha pod nową Avantasię, bo choć premiera dopiero pojutrze, andy już ma. Tylko nie wygadajcie się Tobiasowi Sammetowi.
Zanim na dobre wskoczyłem do najnowszych piosenek twórcy "Vain Glory Opera", mą uwagę przykuł sam dysk z podstawowego, ekonomicznego wydania "Here Be Dragons", jakim dysponuję. Otóż, w ząbkach disc 1, hmmm... aż ciśnie się zapytanie: a gdzie ewentualny disc drugi? Nie ma i nie będzie. Bo tylko jeden w tej edycji być powinien, ale, że wytwórnia poszła na łatwiznę, nie tłoczono różnych dysków pod różne wydania, tylko postanowiono pierwszą płytą obdarować edycję standard, co i deluxe, i być może jeszcze istniejące inne. Kicz straszny. Aż nie przystoi niemieckiej precyzji. Gdyby coś podobnego u nas, machnąłbym ręką, wszak akurat my lubujemy się w partactwie, ale żeby Niemcy? Okay, popatrzyłem, zniesmaczyłem się, aż w końcu otarłem z gęby obruszenie i przystąpiłem do procesu odbioru sztuki. Okładka i książeczka wciągnęły andy'ego, bo wiecie Państwo Mili, bez tego ni rusz.
Co oznacza Avantasia? Kiedyś sprawę wyjaśnił Tobias Sammet, zapisałem więc w brudnopisie, a teraz strzelę wydruk w pełni na czysto. Oto, co z ust Mistrza nastąpiło: Avantasia to imię, które wymyśliłem, aby w historii pierwszego albumu reprezentować świat duchów. Odnosi się do Avalon, jako do innego świata oraz świata włoskiej fantazji. A ja pomyślałem: Avantasia brzmi jak doświadczenie, jak filmowy hit, jak książka Tolkiena. I tu dorzucę się, co do tej włoskiej fantazji. Autor miał na myśli upajający klimat historii państwa, krainy o konturach obuwniczego kozaka, a więc w grę wchodzą cesarstwo, literatura, oczywiście muzyka, co i toskańskie w letnim Słońcu pola, pizza, kawa, wino, fantazja i miłość.
Na "Here Be Dragons" zgodnie z przewidywaniami rój gości, to znaczy muzycy nie tylko dobrzy w swym fachu, ale i na co dzień przez Sammeta lubiani, wręcz z nim zaprzyjaźnieni. I co od razu widzimy, w dużym stopniu przepisywani z płyty na płytę - np. Geoff Tate, Michael Kiske czy Ronnie Atkins. Niestety, tym samym nie gwarantuje to nam nowych emocji, niezwykłych niespodzianek, w zasadzie wszystko od lat schematyczne, nawet jeśli miłe dla ucha. Ale oczywiście płyta tak nowa, że wszystko przede mną, i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy...
Avantasia nagrywają długograje od dwa tysiące pierwszego, uzbierali ich bitą dychę, a że jest to zespół poczęty w Niemczech, zapewne co poniektórzy z wściekłości się zeszczają. No bo, spójrzcie tylko, jak mnie zgermanizowali, przeciągnęli na własną stronę i pozbawili słowiańskiego rodowodu, skoro sprzyjam tej muzyce, kibicuję, chłonę, pragnę, każdorazowo odczuwając rajc.
Podoba mi się tytułowe "Here Be Dragons" z Geoffem Tate'em, ex-głosem Queensrÿche. Dziewięć minut symfonicznego epickiego heavy. Jak najbardziej retro, z melodią, podniosłym refrenem i tylko chwilami opanowanymi zwrotkami. Bez żadnych krztuśców i zapychania tchawic, z czystym śpiewaniem, albowiem kto głos ma, ten nie musi udawać, że lepiej mu do dźwiękowej kakofonii charczeć. Jak dobrze, że jest Tobias Sammet, że wciąż mu się chce, i że ma w odbiorze popleczników. Ja jednym z nich. Spokojnie Panie Rafale Trzaskowski, Pańskim też. Wczoraj na ulicznej liście dopisałem się bez niczyjej ingerencji. Od serca, z przekonania.
Słucham więc dalej muzyki mi bliskiej ...

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


muzyka dla ciebie

easy listening - czyli łatwosłuchalna muzyka. Rozrywka na przyswajalnym poziomie. Taka dla każdego. Termin ten niegdyś obowiązywał w kulturze, jak poranna jajecznica. Był dobrym obyczajem, a wybijał w prozie szczególnie podczas gustownych prywatek, dancingów, czasem Sylwestrów i karnawałów. Obecnie płyty z easy listening to relikwie, w dużej mierze niewiele warte, a do niedawna, kiedy ludziska nie skumali, że wywalanie jest głupie, lądujące nawet na przydomowych śmietniskach. Oczywiście z wyjątkami, wszak nic pod jedną miarę.
Wojciech Trzciński in memoriam. Artysta umarł 1 lutego br., o czym zresztą w stosownym czasie kilkoma słowy ośmieliłem się. Trzciński dobrze czuł się w uprawie easy listening i temat ogarnął do perfekcji. Dawał także radę na niwie muzyki filmowej czy jakkolwiek ilustracyjnej, i tu zaznaczę, najlepiej słuchało mi się jego nut popełnionych za Gierka. Lata siedemdziesiąte, cudowny etap dziejów i autentycznie serdecznie współczuję wszystkim, którzy przez niego nie przeszli. Człowiek czasów gospodarki planowej i powszechnego rozwoju budownictwa, to człek jakby z lepszej gliny, ciekawszy, rozmowniejszy, szczerzej uśmiechnięty. Bo przecież nic tak nie hartowało, jak trwanie w systemie absurdu, w którym tylko rozrywka stawiała na nogi.

A zatem, z nostalgią dająca się dzisiaj słuchać płyta "Muzyka Dla Ciebie" z siedemdziesiątego siódmego. Pamiętam z dawnych księgarń. Nie wykupywano jej, jak obecnego kompaktowego wznowienia. No bo, wyobraźcie sobie Drodzy Państwo, jeszcze tylko ostatnie egzemplarze w salonach i niektórych internetowych sklepach, zaś u wydawcy sold out! I choć przeczuwam, że kiedyś będzie jeszcze wznowienie, albowiem GADzi intratnych tematów łatwo nie odpuszczają, to jednak, póki co, nakład wyczerpany.
Na "Muzyka Dla Ciebie" same instrumentale, niekiedy podszyte wokalizami Alibabek lub Aury. Wokalizami doby Novi Singers, z tym, że nie tak zawiłymi, bez odniesień klasycyzujących, za to w kierunku jazzu, dlaczego nie.
Płyta opiewa w covery Ireny Jarockiej, Bogusława Meca, Maryli Rodowicz, Krystyny Prońko czy Ady Rusowicz epoki Niebiesko-Czarnych. Ale nie tylko, wraz z nimi koktajl stanowią premierowe rzeczy Trzcińskiego, a także jeden Leszka Bogdanowicza. Andrzej Korzyński też na liście autorów, ale to nie dziwota, ponieważ Panowie lubili się, wspierali, inspirowali. Słuchając tej płyty niejednokrotnie wyczuwam styl Korzyńskiego, lecz dla odmiany, niektórym płytom Korzyńskiego towarzyszy odchył w stronę dokonań Trzcińskiego. Dobre relacje i jeszcze lepiej, że nasza Ziemia spłodziła oba te talenty.
W epoce płytę wydały Polskie Nagrania 'Muza', teraz reedycję GAD Records w koprodukcji z Warner Music Poland, a więc potentatem od lat dysponującym katalogiem Polskich Nagrań Muzy. Jestem sprzymierzeńcem dobrego ruchu, jakim była sprzedaż Polskich Nagrań Warnerowi. Firmie o mocnych nogach i z równie twardym kręgosłupem. Nie mielibyśmy tych wszystkich płyt, w sensie: wznowień, gdyby wciąż próbowały opanowywać temat ledwie dogorywające niegdyś Polskie Nagrania. Ich niepoparte czekami aktywa, tylko uniemożliwiały działalność, więc stało się najlepiej i żadna to zdrada, ani grabież kultury przez obcy kapitał. W ogóle nie wolno tak myśleć. Ja postrzegam tamten ruch jako ratunek tonącego okrętu. Lecz takim kukizom i innym tam, w życiu tego nie wytłumaczycie.
Zostawmy jednak tematy, w których zawsze tlić będzie się kość niezgody, lepiej korzystajmy z tego, co nasze i dobre. Polak potrafił i "Muzyka Dla Ciebie" jasnym tego dowodem. Powiem Państwu w tajemnicy, acz na pewno znowu jakaś kurew podsłuchuje i zaraz komu trzeba doniesie, ale myślę, że nie zgrzeszę przesadnie, tym samym nie wyleją mnie, gdy Państwu w przypływie szczerości wyznam, że gdy widzę tracklistę nocnego grania, z tymi naszymi alternatywnymi, a i nie daj bóg posłucham jednego lub drugiego z nich, to po prostu istny paw. Jesteśmy dramatycznie słabi, nieudolni i bezradni. Tym bardziej doceniajmy takie właśnie płyty. Nasze dumy kulturowe, zawsze z otwartą przyłbicą.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


wtorek, 25 lutego 2025

Glenn Hughes we wrześniu w Warszawie oraz Krakowie

WiniaryBookings przypominają o koncertach Glenna Hughesa. Co prawda, Artysta był u nas niedawno, i też na zaproszenie powyższej Agencji, do tego wystąpi niebawem w Dolinie Charlotty wraz z Black Country Communion, niemniej najnowsze solo wydarzenia to jeszcze inna bajka.
Pozwólcie, przy zaistniałej okazji zatęsknię sobie za Phenomeną, za ich pierwszymi dwoma albumami, oraz, za cudownym "Seventh Star" Sabbathów. Taki koncert by mi się marzył. Jednak, oprócz potrzebnego głosu, musiałaby otoczyć Mistrza równie kumata sekcja. Takich piosenek nie wolno popsuć. W grę nie weszłyby żadne kombinacje i przerysowywanie pierwowzorów. Inna sprawa, nie sadzę, by Maestro miał ochotę wbijać się ponowie w ten materiał. Tak więc, skończy się tylko na moim zamarzeniu.
Zapiszcie Drodzy Państwo w kajetach, telefonach czy, gdzie Wam wygodnie: Glenn Hughes "The Chosen Years", 8 września 2025 w krakowskim Studio, a 10 września 2025 w warszawskiej Progresji.
Szkoda, że tak wiele fascynujących mnie krajowych koncertów, trzysta/czterysta kilometrów od domu. Ale mój Tomek niejednokrotnie przy moich apelach o Gród Przemysła zapewnia: Daddy, Kraków czy Warszawa, z reguły stają frekwencyjnie na wysokości zadania, a ten nasz Poznań... takie terefere, terefere - jak to przefajnie w niedzielę zatranslejtował Maciek Stuhr w skeczu na bis.  

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


(*) Roberta Flack

W trakcie minionego Uspokojenia Wieczornego, stały, i co istotne, najbardziej aktywny Słuchacz, Pan Darek z Zaniemyśla (drugim jest Pan Marek), obwieścił o śmierci Roberty Flack. Czarnoskórej divy soulu i pop/jazzu, nie tylko właścicielki "Killing Me Softly", choć ta piosenka zostanie przy niej jako znak rozpoznawczy. Tak po prawdzie, "Killing Me Softly" to nie jej numer, jednak komu przy tej melodii przyjdzie na myśl nazwisko Lori Lieberman? Bywa, że kopie przebijają oryginały, i tak jest właśnie w tym przypadku.
Roberta miała porozumienie artystyczne nie tylko z Donnym Hathawayem, bo i na tym polu potrafiła dogadać się np. z Milesem Davisem, Peabo Brysonem czy Michaelem Jacksonem. Mało tego, znacie Drodzy Państwo cały album "Killing Me Softly"? Polecam, jest nastrojowy, ciepły i pochodzi z najlepszych czasów murzyńskiej muzyki. Ten okres lubię najszczególniej. To właśnie tutaj może nas zadziwić blisko dziesięciominutowa interpretacja LeonardCohen'owskiej "Suzanne". Jakże inna, zaskakująca, przy czym niestroniąca od pierwowzoru wersja.
W ostatnich latach Roberta była już tyciu za mgłą, ale ja pamiętam jej chwile w świetle poranka. Mam także przyjemne skojarzenia ze sklepem, jaki w latach dziewięćdziesiątych prowadziłem. Czyli odnoszę się do czasów, kiedy dźwigałem jeszcze czarne wąsisko. Wtedy paru ludzi dopytywało o Jej płyty. I te z Hatthawayem, i te solo. Pamiętam, jak realizowałem indywidualne zamówienia na niektóre, niełatwe wtedy do zdobycia tytuły. Zanim kilka wskoczyło do polskich katalogów, jej zagorzali wielbiciele musieli wysupłać nieco ponad zamiar z portfeli, ponieważ miałem drogiego importera. I nie drogiego, w sensie tak przeze mnie lubianego, a zwykłego żyłusa, który naciągał ceny, rzadko dotrzymując wcześniejszych ustaleń. Zawsze był powód, by te liczby jeszcze na swą korzyść nagiąć. I wszystko pojąłem, kiedy po latach, w trakcie wspólnej pizzy, człowiek wygadał się, jak przez półtora roku działalności, gdzieś na początku lat dziewięćdziesiątych, zarobił na dostarczaniu kompaktów z Holandii na kupno mieszkania! Takie to były czasy, detalista zarabiał na swoje jako takie wynagrodzenie oraz utrzymanie działalności, hurtownik zaś objeżdżał całe pole.
Wracając do Roberty, słucham Jej teraz właśnie. Przed chwilą przypomniałem sobie całe "Killing Me Softly", teraz nastawiam o dwa lata wcześniejsze "Quiet Fire", więc za moment w moim odtwarzaczu m.in. zaskakujące na tamte czasy interpretacje "Bridge Over Troubled Water", "To Love Somebody" czy "Will You Still Love Me Tomorrow". Jakże miłe piosenki z początku dnia, pomimo iż w okolicznościach in memoriam

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


poniedziałek, 24 lutego 2025

Maciej Stuhr "Mam to wszystko w standupie", niedziela 24 lutego 2025, Sala Ziemi, Poznań

Wczoraj w Sali Ziemi dużo dobrego, inteligentnego i tylko trochę politycznego humoru w wydaniu Maćka Stuhra. Że tak z tym Maćkiem się ośmielę. Ale to z sympatii, żadnego spoufalania.
Program Mam to wszystko w standupie, z naciskiem na mam wszystko w dupie, w choreograficznym solo, tylko z oświetleniowcem i kimś odpowiedzialnym za kulisami za samą scenę, by ta wraz ze śmiechem nie runęła.
Wartki program, choć w pewnym stopniu nie przypadłby do gustu cielakom z zawistnej strony barykady. Tym milej dowalić i wyśmiać.
Maciek Stuhr żongluje anegdotami rodem z teatru czy filmu i wprowadza widza w stan zastanowienia, czy aby to serio i tylko niekiedy fantazja, czy jednak tyciu bezpieczniejsza satyra/groteska. We wszystkim jest błyskotliwie, bez chwili zakłopotania, szukania luk, by choć na chwilę opuścić scenę. Zapewniam, tak jak syn Jerzego pojawia się na dzień dobry w parodii stroju galowego rodem z czasów Czechowa, tak zaraz mamy go w trampkach, koszulce i swobodnej marynarce przez wieledziesiąt minut - z bisem prawie dwie godziny.
Dajcie wiarę, ten facio wciąż ma w sobie młodzieńczy błysk, niepokorność i kiedy trzeba drwinę. Jest po prostu pod każdym względem lotny. Uśmiać się można było na przeróżne sposoby, jak co kogo bawiło. Jedni umierali i ściskali pępowinę, inni wychwytywali smaczki i reagowali na czas. Mnie bywało się po jednej i drugiej stronie, dlatego szkoda, że tak szybko przeleciało.
Więcej takiego luzu, jak Pan Maciek, a mielibyśmy szansę uchodzić za wyedukowane społeczeństwo, z dystansem do życia, a przede wszystkim do siebie. Odrobaczywić ten nasz polski martyrologiczny trend, w którym tkwimy, jak kaloszami po gównie. Brawo Panie Maciek! A przede wszystkim szacun dla mojej Mundi. To Ona, było nie było, kupiła bilety i na prawidłowe uśmiechanko uczyniła wczorajsze popołudnie.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


sobota, 22 lutego 2025

(*) Jamie Muir / (*) Karl Cochran

Ostatnio nie bardzo mam ochotę prowadzić dział "in memoriam", tak też zwlekałem, zwlekałem, aż nadszedł czas, by w tym miejscu odnotować, odeszli: 17 lutego Jamie Muir, 19 lutego Karl Cochran.
Nie bardzo jest co pisać, bo choć obaj muzycy w porządku, faktów kruszyna.




Jamie Muir bębnił u King Crimson na odjechanym, acz wspaniałym albumie "Larks' Tongues In Aspic", by wkrótce na jakiś czas zamieszkać w klasztorze, a gdy wrócił do muzyki, w zasadzie niczego już nie osiągnął.


Gitarzysta Karl Cochran zginął w wypadku samochodowym, przy czym, należy podkreślić, dekadę wcześniej przebył rozległy udar. Nie należał do elity, choć w swym gitarowym fachu, naprawdę niezły. Można sprawdzić na jedynym albumie supergrupy Rated X, gdzie oprócz najmniej rozpoznawalnego Karla Cochrana, same mocne nazwiska:
- wokalista Joe Lynn Turner (m.in. Rainbow, Deep Purple, Sunstorm, Yngwie Malmsteen ...)
- basista Tony Franklin (m.in. The Firm, Blue Murder ...)
- perkusista Carmine Appice (Vanilla Fudge, Rod Stewart, Cactus ...)
Album okay, w tym jedna perełka: "Maybe Tonight"

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


środa, 19 lutego 2025

The Dandy Warhols w Katowicach

I jeszcze jedno ogłoszenie koncertowe ze stajni WiniaryBookings. Ale im czynię robotę, co nie? Myślę, odpalą jakiś procent. Ha ha ha, oczywiście taki żarcik zgredzika andy'ego.
Przyjadą do Katowic na pół garażowi, na pół mainstreamowi, amerykańscy The Dandy Warhols. Miejscówką P 23. Stanie się 21 lipca, obowiązującego roku.
Fajna grupa, choć nie jestem ich oddanym wielbicielem. W Poznaniu przeszedłbym się, ale na ślunsk nie pojadę. Kopsnijcie się jednak Wy, Drodzy Państwo, polecam, na pewno będzie z energią. Kto zna ich płyty wie, w czym rzecz. Ja mam tylko jedną ("Welcome To The Monkey House" - ze świetnym, wyluzowanym numerem "You Were The Last High"), pomimo iż w swoim czasie uważnie posłuchałem od deski do deski pierwszych pięciu/sześciu. Kiedyś miałem je wszystkie w sklepie. Nawet nie obrastały pleśnią, zawsze się sprzedały, albowiem raczej lubiany to u nas zespół był, a może wciąż jest. Wiadomo, tak niszowo, nie na zabój.
No więc, w zgodzie z sympatią do Andy'ego Warhola, nazwa zespołu podpowiada swoje, a w przypadku mojego kompaktu, także okładka, będąca parafrazą, a raczej satyrą na bananowy debiut "The Velvet Underground And Nico". Tak swoją drogą, jedni i drudzy zamieszali w psychodelii, więc i na tym gruncie mamy tu nić porozumienia.
Na ostatnim albumie zagrał u nich nawet Slash, więc przy zasobniejszym budżecie muszę sobie dokupić. 

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl  


============================
============================

Poniżej oficjalne ze strony WiniaryBookings ogłoszenie koncertowe:
Uwielbiał ich David Bowie, nie znają muzycznych granic, a do tego w swoim katalogu mają pełno hitów - amerykańska grupa The Dandy Warhols wystąpi 21 lipca w katowickim P23. Szykujcie się na letnie, rock’n’rollowe święto!
The Dandy Warhols powstało w 1994 roku w Portland w stanie Oregon z inicjatywy wokalisty/gitarzysty Courtneya Taylora-Taylora oraz gitarzysty Petera Holmströma, do których później dołączyła keyboardzistka Zia McCabe, a następnie perkusista Brent DeBoer. Niczym ich popartowy imiennik grupa charakteryzuje się równie bezczelnym dystansem, co w pełni oddaje jej niejednorodna twórczość. W muzyce kwartetu znajdziemy bowiem miks rocka psychodelicznego z garażowym, shoegazem, power popem, synth popem, a w niektórych momentach nawet ambientowe, eksperymentalne poszukiwania. Jedno wiemy na pewno - w duszy The Dandy Warhols nieprzerwanie gra rock’n’roll, a takie przeboje jak “Bohemian Like You”, “We Used To Be Friends”, “Not If You Were The Last Junkie On Earth” czy “I’d Like To Help You With Your Problem” (z zeszłorocznego “ROCKMAKER”, z gościnnym udziałem Slasha!) tylko to potwierdzają.

D-A-D w Warszawie

Na afiszu kolejny kręcący andy'ego koncert z obozu WiniaryBookings:
D-A-D w Polsce. Trasa "Cowpunks And Glampires Tour 2025". Na wsparcie grupa The 69 Eyes. Stanie się 31 października w warszawskiej Proximie.
Raczej nie pojadę, na taką muzykę nie mam z kim (rówieśnicy zgredziki słuchają jedynie w aucie lub na kanapie antyradia i wciąż mają się za rockmanów), ale pojedźcie Wy, zachęcam.
D-A-D to glammetalowi Duńczycy, którzy od zawsze grają z amerykańskim przekonaniem. Ich słoneczny, a jednocześnie kąśliwy w śpiewie hard rock/metal, zapewne nieźle sprawdza się na żywo, i warto przyłożyć ucha.
Co do konkretów, mają dużo płyt, ale szczególnie polecam wydane jeszcze dla Warner Bros. "No Fuel Left For The Pilgrims" (1989) oraz "Riskin' It All" (1991). Warto jednak od samego początku, kiedy jeszcze nie posługiwali się skrótem D-A-D, a pełną nazwą Disneyland After Dark.
Na ewentualny początek z grupą znajomości, polecam podwójny składak, wydany w dwa tysiące czternastym, na trzydziestolecie zespołu, o dość nieprzejrzystym, wytężającym umysł zapisie: "Disn30land Af30r D30k - 30 Years 30 Hits - Best Of D-A-D 1984-2014". Ufff, koniec tytułu. Mamy na nim chronologicznie wyłożonych trzydzieści piosenek, z podziałem piętnaście na piętnaście, chociaż z błędem w zapisie, informującym o podziale szesnaście na czternaście. Drobiazg. W każdym razie, nareszcie trochę rajcownego rock'n'rolla, bo już się bałem, że obrośniemy w balladki.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


wtorek, 18 lutego 2025

Morrissey w Krakowie

Ekscytująca wieść z obozu WiniaryBookings: Morrissey w Polsce! Stanie się 3 lipca w krakowskiej Tauron Arenie. Czy aby nie za duży obiekt? Nie wiem, nie znam się. Artystycznie na pewno godny, ale czy mamy taką ludzką siłę dla tej konkretnej muzyki? W dwudziestym pierwszym wieku, w zarobaczywionej rapem rzeczywistości? Przekonamy się. Liczę, że Syncio z pozostałymi Winiarczykami nie wtopią. No i, że nikt nie wkurzy Morrisseya, bo o czym wiemy, ten nie patyczkuje się i potrafi przerwać występ bez pardonu. Trzeba uszanować każdego artystę i przystawać na jego warunki.
Z racji powyżej, na moim dziś z papieru FM, cudna wolnizna "Interlude" z repertuaru nieżyjącej Timi Yuro. U mnie z ust Morrisseya w duecie z Siouxsie. Ależ unia! Do tego potrzebujemy składanki "The Best Of Morrissey 'Suedehead' " z dziewięćdziesiątego siódmego, choć piosenkę nagrano cztery lata wcześniej, a na singlu wydano rok później. Oboje śpiewają genialnie, lecz nie przeoczmy smyczków!
Wspomniana Timi Yuro śpiewała to w latach sześćdziesiątych do filmu o tym samym tytule, czyli "Interlude". Zagrał w nim m.in. Oskar Werner, czyli Harold Van Wick - znany z epizodu "Playback", w ramach serialu wszech czasów Columbo. To ten blondynek, wielbiciel nowinek, który zatłukł wredną teściową.
Niebawem Morrissey na moim radiowym FM. Oby tylko poszło na jeszcze przed zmrużeniem oczu.
Jeśli w Krakowie usłyszę "Suedehead" oraz "The More You Ignore Me, The Closer I Get", padnę mu do stóp.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


"USPOKOJENIE WIECZORNE" - program z 17 lutego 2025 / Radio Poznań, 100,9 FM Poznań

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
wydanie nr 46
17 lutego 2025

(poniedziałek, w godz. 22.07 - 23.00)

Radio Poznań
100,9 FM Poznań
realizacja Kuba Woźniak
prowadzenie andy

 

MICHAEL McDONALD "Sweet Freedom" (1986) -- kompilacja najwcześniejszych solo dokonań tego z głosu czarnego soulmana, tylko przez pomyłkę natury wbitego w białą skórę. Obok indywidualnych dokonań, mamy w tej konstelacji również jeden numer The Doobies, poza tym duety, filmówki lub, jak wczorajsza u mnie, namiętna ballada spółki Burt Bacharach / Carole Bayer Sager. -- McDonald wystąpi na najnowszych Doobies, których nowy album "Walk This Road" już w czerwcu. Przyznam, że choć lubię jego głos oraz różnych nastrojów śpiewanie, to samych Doobie Brothers najbardziej cenię, kiedy przemiennie dzielą się mikrofonem Patrick Simmons oraz Tom Johnston.
- On My Own {duet z Patti LaBelle} {1986}

THE DOOBIE BROTHERS "Cycles" (1989) -- moja ulubiona płyta tej legendarnej formacji. I to ulubiona bez dwóch zdań. Jak mawiają Amerykanie: without a doubt!
- Take Me To The Highway

DON FELDER "American Rock 'N' Roll" (2019) -- przysłużył się występ ex-Eaglesowi (było nie było, współautorowi "Hotelu California") w moim Uspokojeniu, bo nie wiem, czy Państwo wiecie, ale ostatnio było niebezpiecznie. A przynajmniej, niepokojąco. Podczas jednego z występów (można nawet zobaczyć wideo) Muzyk raptem zaczął się słaniać na nogach i kompani w porę zareagowali i skutecznie zaprowadzili Feldera za kulisy. Na szczęście nic mu się nie stało, nie stracił przytomności, jednak niewiele brakowało. Okazało się: był odwodniony. Ostatecznie wystarczył wypoczynek, wyrównanie elektrolitów oraz dwudziestoczterogodzinna kwarantanna, i można działać dalej. -- Z tej racji fest ballada na moim FM, w której usłyszymy: ... uczucie magiczne, kiedy czuję, że znów się zakochuję ...
- Falling In Love

THE ALAN PARSONS PROJECT "Vulture Culture" (1985) -- w sobotę, 15 lutego, płyta świętowała bite 'cztery dychy' !
- The Same Old Sun {śpiew Eric Woolfson}

CASE / LANG / VEIRS "Case / Lang / Veirs" (2016) -- trzy uzdolnione, w sile wieku dziewczyny: Neko Case, K.D. Lang oraz Laura Veirs, ze swej jedynej wspólnej płyty.
- Down I-5

BEACH HOUSE "Bloom" (2012) -- a to już Alex Scally i przede wszystkim Victoria Legrand (siostrzenica słynnego francuskiego kompozytora Michela Legranda), której śpiewanie mogę jeść łyżkami.
- Myth

BEACH HOUSE "Teen Dream" (2010)
- Take Care

TOTO "XIV" (2015)
- Unknown Soldier (for Jeffrey)