sobota, 3 września 2011

O piłce i o modzie brodzie



Trochę słów o piłce. Bo przecież nie o polityce. Tym bardziej, że nie ma o czym. Kaczyński tchórz, nie stawił się na debatę w TVN-ie. W takim układzie, wiadro z odpowiednią substancją i nieprzyjemnie pachnącą zawiesiną przechowam sobie na jakąś kolejną specjalną okazję. Dla ratowania Polski i uświadamiania ciemnoty rzecz jasna.
Wczoraj Polska - Meksyk, towarzysko. Bez uniesień, aczkolwiek poprawnie. Ale żeby w towarzyskim meczu dostać czerwoną kartkę, a jeszcze 70 minut wcześniej niemal przysięgać przed mikrofonem, na oczach kilku milionów rodaków, że będzie dzisiaj miło i fair, bo to niby taki dzień w piłce, z białą wstążką u boku. Co zresztą meksykański trener zademonstrował, ale też i słowa dotrzymał. Nie tylko on , ale i także jego piłkarze. A co do piłki, powiedziałem, że było poprawnie, co nie znaczy, że dobrze. Bo gdy pograliśmy sobie w dziesiątkę przez dwadzieścia minut, to było bladziutko. Gdyby to była nieco inna ranga imprezy, jak np. Euro 2012, to nie wiem czy byśmy przetrzymali z tym remisikiem do końca. A ja widziałem już nie raz drużyny, które w dziesiątkę potrafiły nawet wygrywać, i to przekonująco. Meksyk, choć dobry, to jednak nie Anglia czy Holandia, a te wczoraj pokazały w meczach eliminacyjnych, że z nimi żartów nie ma. Anglicy pojechali sobie do Bułgarów i trzy budy zaliczyli, a Holendrzy nawet jedenaście. Co prawda ze słabiutkim San Marino, ale też i nie najsilniejszym składem. A przy okazji pobili nas o jedną bramkę. Ku zdziwieniu mojemu, Węgrzy zaskoczyli i dołożyli Szwedom dwa jeden. A to jest coś! Naszym ta sztuka nie udała się od ho ho ho! Ale co tam placki węgierskie, co tam nachos meksykańskie, skoro już w najbliższy wtorek przyjdzie nam stawić czoła z Niemcami. To nic że towarzysko. Z Niemcami czy Ruskimi zawsze się gra jak o wszystko. Bo gra się o honor. I wreszcie nadarza się okazja, by dać z siebie dużo więcej, niż w jakimkolwiek meczu ostatnich lat. A do tego miejsce boju odpowiednie. Wolne miast Gdańsk i nowy Baltic Arena. Efektowny stadion, choć architektonicznie nie tak piękny jak ten nasz poznański. Nie za bardzo podobają mi się centralne trybuny, rozfalowane, zupełnie jakby je naznaczył jakiś podpity architekt. Może taka moda? Może. Tym bardziej, że z tą modą to trzeba uważać. Ostatnio pojawiło się mnóstwo typów z długimi brodami. Mój syn powiedział, że teraz tak się chodzi i że się nie znam. I pokazał mi zdjęcie pewnego takiego typa w internecie. Nie wiem czy był muzykiem czy "normalnym koleżką". Dla mnie wyglądał jak kretyn. A raczej jak jakiś psychopata. I uważajcie, bo moda na psychopatów trwa. Najgorsze, że dzisiejsi modni i nowocześni ludzie, mieszają takich typów z tłumem , w moim pojęciu, normalnym. Niegdyś tak wyglądali ludzie z armii Carlosa, albo Fidela Castro. Wracając do najbliższo-wtorkowego meczu, na cud nie liczę, ale na ambicję i pełnię walki - tak! Choć drżę, gdy pomyślę sobie co te niemiaszki zrobiły wczoraj z Austrią, gromiąc ich 6:2. Brrrr!!!! Można się szyderczo uśmiechnąć względem Austriaków, ale ci przynajmniej dwa gole wbili. Zobaczymy ile my.
 (tak wygląda współczesny modny kretyn)

 (a to jest Klasyk)



Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl