Jeśli lubicie Państwo albumowy debiut Tracy Chapman, płyta właśnie poleca się, jak nigdy od czasu, kiedy po raz pierwszy wylądowała na półkach. Bo, oto do handlu trafiła winylowa reedycja. Sprawa zakręciła się z racji 35-lecia albumu, choć tych lat minęło przecież 37. Kapitalne dzieło, które dochrapało się kilku Grammy, ostatecznie legitymizując się ponad 20-milionowym nakładem płyt oraz kaset. Teraz raz jeszcze, lecz dla pewnej inności, tłocznie wyryły rowki w 180-gramowym winylu, co zresztą stoi w modzie na tę gramaturę.
Jedynka Tracy przywołuje cudowne czasy kobiet u schyłku lat osiemdziesiątych. Za jednym cynglem wystrzeliły Suzanne Vega, Tanita Tikaram i Tracy Chapman. Było jeszcze parę innych, lecz te wydają się najistotniejsze. Wszystkie niesamowite, oryginalne, absolutnie inne, a przy tym jakże spójne. Pamiętam, jak jednym tchem ludzie wychodzili z berlińskich sklepów, pod pachami ściskając okładki albumów: Suzanne Vega
"Solitude Standing" (z m.in.
"Luką"), Tanitą Tikaram
"Ancient Heart" (tutaj z kolei
"Twist In My Sobriety") oraz Tracy Chapman
"Tracy Chapman" (obłęd album, choć los wyróżnił znacząco tylko
"Fast Car"). I właśnie wszystkie je stawiam teraz przed sobą, pomimo iż nie w winylach - jak by należało się odnieść tymi nośnikami do epoki - a w wersjach CD, które z czasem stały się mym podstawowym do słuchania narzędziem.
Suzanne w winylu nigdy nie miałem, nie licząc rzecz jasna działalności sklepowej, gdzie przeszło przez me ręce co najmniej kilka egzemplarzy. Tracy owszem, miałem, lecz w ramach zdobycia CD, czarny placek poszedł w ludzi. Tanitę skrywam na polskim nośniku, albowiem
Polskie Nagrania Muza niegdyś tytuł ten zlicencjonowały, a że naszych tłoczeń, nawet w imię kompaktów, sumienia wywalać nie potrafiłem, tak też został ze mną ten winyl i niczego nie zmieniajmy.
Zachęcając Państwa Szanownych do reedycji
jedynki Tracy,
andy odpalił sobie stuletnie, niemodne CD, i pomimo dzisiejszych kilku odtworzeń, nie dostrzegłem ani jednej przybyłej ryski, tym bardziej dodatkowych szmero-trzasków. Płyta gra, jak po pierwszym kontakcie.
To wciąż cudny album. Czas mu nie szkodzi. Jaka Tracy była wtedy prospołeczna. Stała obrończynią ludzkich praw, godności, w całym wymiarze równouprawnienia. Śpiewała przekonująco, wyraziście, całą sobą sprzeciwiając się nędzy i wyzyskowi. Muzycznie zaś godnie kontynuowała - podobną nawet w urodzie - Joan Armatrading, a przy tym okazała się jeszcze wyrazistsza. Piosenka
"Fast Car" rozkochała w sobie cały świat. Obecnie nie do pomyślenia, by tego rodzaju ballada pociągnęła tłumy. Co tam tłumy - miliony! Jednak w latach osiemdziesiątych byliśmy inni, wrażliwsi jakby, mniej konsumpcyjni, tym samym bardziej podatni na wiele wrażliwych sfer, jak choćby te dotyczące bytu i sprawiedliwości. Tracy w
"Fast Car" oznajmiała:
ty masz szybką brykę, a ja mam plan jak nas stąd wydostać. Możemy znaleźć fajną pracę i w końcu się przekonać, co znaczy żyć. Niewiarygodne, pięciominutowa, trochę jednostajna ballada, a biła rekordy popularności. Radiostacje absolutnie nie ośmielały się zamykać Artystce ust, zanim nie nastał ostatni akord. Zresztą, o tym mówieniu, jest na samym początku, w piosence
"Talkin' Bout A Revolution". Kolejnej balladzie, bo powiedzieć sobie musimy, Tracy tylko ballady. Jedne wolne, inne jeszcze wolniejsze, czasem jakaś ożywiona, lecz ballada goniła balladę. Była w nich wirtuozerką, cudownie słuchało się jej murzyńskiego, zatroskanego, jednocześnie silnego głosu. No więc, w
"Talkin' Bout A Revolution", idzie mniej więcej tak:
czy nie wiesz, że jedynie gadanie o rewolucji brzmi zaledwie jak szept? Podczas, kiedy inni wystają w kolejkach po zasiłki, czekając na społeczny awans, my tylko rozmawiamy. Istotny początek albumu, od razu było wiadomo, o czym będzie w dalszej jego części. Dlatego trzeba go na serio posłuchać, bez łatwizny, że tylko
"Fast Car", i po sprawie. Mało tego, są tu przynajmniej dwie jeszcze piękniejsze piosenki. Jak dla mnie
"Across The Lines" - śliczna, trzyipółminutowa melodia, która waliła amerykańską biedą, slumsami i podziałami. No bo,
kto ośmieliłby się przejść pod mostem, przez tory oddzielające białych od czarnych. I jeszcze moja ukochana
"Baby Can I Hold You":
...Kochanie, czy mogę cię przytulić dziś wieczorem? Może, gdybym zapytała o to we właściwym czasie, dzisiaj byłbyś mój. Tracy zaśpiewała z niepojętym uczuciem, wręcz oddaniem, zupełnie, jak gdyby zaraz miała skoczyć z mostu. Wzrusza mnie ten song, i gdybym dostąpił go na żywo, kto wie, różnie mogłoby być.
andy
"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub afera.com.pl