czwartek, 17 lipca 2025

(*) Joanna Kołaczkowska

Nie dość, że w tym roku płaczliwe lato, to jeszcze umarła Joanna Kołaczkowska - rewelacyjna facetka, kabaretowo-teatralna persona o wyjątkowym poczuciu humoru. Najlepsza - od zawsze tkwię w takim przekonaniu.
Nie wiedziałem, że byliśmy niemal równolatkami. Zawsze uważałem Panią Joasię za dużo młodszą. Jej tryskające temperament, błyskotliwość, rozpromienienie oraz z naturalnym uśmiechem prezencja, dawały jej wieczną młodość.
Zakołatało w mym sercu, gdy niedawno w internecie pojawił się apel/prośba, byśmy wszyscy zaproponowanego przez jej kolegów z kabaretu dnia, idealnie w południe o Pani Joasi pomyśleli, a kto miał do kogo, po prostu pomodlił się. Wtedy dotarło do mnie, jak poważna sprawa. Pomyślałem: kurcze, Ona jest w stanie umierającym, nieuchronnie sprawy brną ku najgorszemu. Zaawansowany rak, który bezczelnie wdziera się, sieje spustoszenie, to nie katar. Medycyna wiele dziś może, ale cudów nie ma. Oczywiście należy mieć nadzieję, ufać losowi, bo może akurat wydarzyć się coś dobrego. Niestety, nie tym razem.
Straszna wieść, powiem Państwu. Bardzo nie lubię. Łapka w dół. 

andy

 

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


środa, 16 lipca 2025

w cieniu dobrego drzewa

Podczas dopiero co wizyty w Empiku, skorciło mnie zajrzenie do polskiego winylowego działu, pod literkę "J". -- Polskie Nagrania 'Muza' w koprodukcji z polskim oddziałem Warner Music dotrzymali słowa, nie ma zatem choćby o słońca cień spóźnienia z reedycją Ireny Jarockiej "W Cieniu Dobrego Drzewa" (w oryginale wydawcą Pronit). Cena w empikowym salonie sto dwadzieścia dziewięć złotych, bodaj dziewięćdziesiąt groszy, a po tym ich kuriozalnym 'premium' wychodzi jakieś sto dziesięć. Niby okazja. Tradycyjnie polecę więc dalekie od ściem i obrzydliwości swiatksiazki.pl - ichniejsza oferta opiewa na nieściemnione niczym sto złotych i pięćdziesiąt groszy. Żadnego bajerowania, że niby taniej, więc masz kliencie rabat za lojalność, który przecież i tak musisz sobie wykupić.

Do handlu trafiła reedycja pierwszej płyty Pani Ireny w winylu w kolorze zielonym, a więc w jednej z głównych okładkowych barw. Okładka w grubym kartonowym gatefoldzie, przez folię domniemywam może nawet celofanowym. Piszę 'może', albowiem dopiero zabieram się za zamówienie w Świecie Książki.
Liczę, że wydawca wytłoczy także CD. Nie wyobrażam sobie innej opcji w ramach kolejnego reedycyjnego posunięcia. Zapewne wszystko zależeć będzie od wyników sprzedaży.
Kompakt był jeden raz na rynku, jakieś ćwierć wieku temu, jeszcze w czasach mego prowadzenia Moditu, jednak tamta edycja tylko profanowała album. Sprawa rozchodziła się o okładkę, ale nie będę wchodzić w szczegóły, nie mamy teraz na to czasu.
Przed nami płyta, od której wszystko się zaczęło. Nie chcę więc w jej temacie żadnych kpin, wyzłośliwień, nie życzę sobie retoryki, z gatunku: jakie to słabe, typowe socjalistyczne śpiewanie. Polecam wstrzemięźliwość i afiszowanie dennych wniosków wobec lubianej przeze mnie piosenkarki. Dotyczy nie tylko połysiałych rockmanów z brzuszkiem, którzy całe życie kłaniają się jedynie Led Zeppelin lub Pink Floyd, niewiele więcej znając i chcąc polubić.


To była Gwiazdka u moich Babci i Dziadka przy Nad Wierzbakiem, w bliskim sąsiedztwie Parku Sołackiego, tuż przy nieistniejącym już postoju taksówek, nieopodal Poczty, vis a vis nieistniejącej obecnie księgarni, tuż za rogiem po drugiej stronie ulicy Baru Kawowego 'Iwa', a gdzieś bliżej Wojska Polskiego rozlewni i gazowania syfonu. A co jeszcze w krajobrazie istotne, w oprawie cudownie malowniczych alej Wielkopolskiej i Małopolskiej. Poznańskie klejnoty i zaszczyt linii tramwajowych numer dziewięć i jedenaście.
Tamte u Dziadków chwile niezapomniane. I zawsze specyficzny, dla mnie przepiękny zapach ich mieszkania. Skromnego w gabarytach, za to z ogromem miłości. Bo wiecie, że miałem najlepszą Babcię? Nie przesadzam. Zawsze uważałem, że wszyscy powinni mi Jej zazdrościć. Była cudowną osobą - o pierzastym usposobieniu, takim też sercu, pięknie się wypowiadającą, zawsze stonowanie, bez krzyków i ryków. Może dlatego nie znoszę głośnych, rozwrzeszczanych bab. Moja Babcia była artystką malarką, to nic, że jedynie amatorką, albowiem malowała obłędnie. Jej dzieło "Cztery pory roku" zachwycało wszystkich, którzy go dostąpili.
Wobec Babci pragnę podkreślić słowo 'artystka', albowiem malarze malują pokojowe ściany, a Babcia Stasia tworzyła obrazy. Wiele z nich porozjeżdżało się po rodzinie, równie wiele poleciało lub popłynęło (niekiedy komercyjnie) do Stanów, Niemiec lub Holandii. I wiecie co, wszystkie te dzieła sztuki w sposób nieopisywalny łączyły się ze starym kredensem w dużym pokoju, co i równie antycznym telewizorem, którego lampa rozgrzewała się dłużej niż restauracyjne posiłki. Przy czym, uwaga! - kisiel. Babcia robiła niesamowity kisiel. Bywały w nim przeróżne owoce i on tak pachniał, że... Babcia kisiel podawała w szklanej wazie, z chochlą, a do popicia gorące mleko plus sporą obręcz ciasta. Nigdy go nie brakowało. Oprócz tego, Dziadek trzymał pod jednymi z drzwiczek kredensu skarby/słodkości. Wszystko w szarych tytkach. Inna sprawa, kiedyś innych nie było. Trzeba było więc do każdej torebki zajrzeć, by przekonać się, gdzie krówki, a gdzie czekoladowe. Cały ceremoniał spożywania niejednokrotnie nachodził na ciekawe spotkania z gośćmi, którzy często Masłowskich nawiedzali. Sama inteligencja - najczęściej jakieś tytułowane profesorki lub doktorki, dopiero w niższym szczeblu szkolne nauczycielki lub panie inżynierki. Mały andy siedział i bacznie wsłuchiwał się we wszystkie opowieści, plotki, ploteczki. Interesowało mnie wszystko, ponieważ głównie rozmawiano o ludziach. O jakiś tam, bliżej mi nieznanych. Nigdy nie było o pieniądzach, o zysku, o chciwości, na szczęście nikt również nie przynudzał o autach lub wiertarkach. To były godne napawania dyskusje, których mogłoby nie być końca. Niekiedy niewiele rozumiałem, ale podobało mi się, jak ci ludzie rozmawiali. Wysokich lotów, nawet w mowie bez błędów ortograficznych polszczyzna, u wszystkich wrodzona elokwencja, w ogóle niesłychanie wirtuozerskie władanie słowem, bez krzty pogardy, tym bardziej przekleństw. Pasowała mi tamta atmosfera, a już szczególnie w kontekście spożywania wspomnianego kisielu, który to kisiel obłędnie korespondował z zapachem starych mebli oraz odzieży wszystkich tych w sile wieku ludzi. Tamta odzież przesiąkiwała się zapachem wiekowych ciał, jakże innym przecież od woni młodości. Wspominam tamte chwile zawsze biorąc głębszy oddech. Oddałbym niejedną cenną płytę w zamian za powrót do np. siedemdziesiątego szóstego lub siódmego, w tym, do zapachów przydomowego, zadrzewionego mini ogrodu i do całej atmosfery Nad Wierzbakiem siedemnaście. 

P.S. Moje ulubione z albumu:
"Śpiewam Pod Gołym Niebem"
"Wymyśliłam Cię"
"W Cieniu Dobrego Drzewa"
"Ty i Ja - Wczoraj i Dziś"
"Połoniny Niebieskie"

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


wtorek, 15 lipca 2025

"USPOKOJENIE WIECZORNE" - program z 14 lipca 2025 / Radio Poznań, 100,9 FM Poznań

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
wydanie nr 66
14 lipca 2025

(poniedziałek, w godz. 22.07 - 23.00)

Polskie Radio Poznań
100,9 FM Poznań
realizacja Kuba Woźniak

prowadzenie andy

 

CARAVAN "Caravan" (1968)
- Hello Hello (single version / 1970)

PÄR LINDH & BJÖRN JOHANSSON "Bilbo" (1996)
- Song Of  The Dwarfs (including "Walking Tune") {śpiew Magdalena Hagberg}

NOVALIS "Augenblicke" (1980)
- Als Kleiner Junge

ARRAKEEN "Patchwork" (1990)
- Le Monde Du Quoi

IAN McDONALD "Drivers Eyes" (1999)
- Forever And Ever {śpiew John Wetton}

GORDON HASKELL "Butterfly In China" (1996)
- I Don't Remember It

MEDICINE HEAD "Dark Side Of The Moon" (1972)
- You And Me




poniedziałek, 14 lipca 2025

"NAWIEDZONE STUDIO" - program z 13 lipca 2025 / Radio Afera 98,6 FM Poznań






"NAWIEDZONE STUDIO"
wydanie z 13 lipca 2025
(z niedzieli na poniedziałek,
od 22.00 do 2.00)
 
98,6 FM Poznań
oraz afera.com.pl

realizacja i prowadzenie: andy

 

HUEY LEWIS AND THE NEWS "Fore!" (1986) -- ciąg dalszy celebrowania 75-urodzin Huey Lewisa
- Jacob's Ladder
- Stuck With You

AC/DC "If You Want Blood You've Got It" (1978)
- Hell Ain't A Bad Place To Be
- Whole Lotta Rosie

38 SPECIAL "Bone Against Steel" (1991) -- po ponad dwudziestu latach nadchodzi nowy album - "Milestone". Stanie się 19 września br.
- Rebel To Rebel
- Treasure

BLACK SABBATH "Paranoid" (1970) -- z irlandzkiego tłoczenia z 1976 r.
- Fairies Wear Boots

DOUBLE VISION "Double Vision" (2025) -- premiera!
- Prison Of Illusion
- The Man You Make Me
- Youphoria

FOREIGNER "Agent Provocateur" (1984) -- mój stary giełdowy egzemplarz, pamiętający wszystkie stare, dobre i złe uczynki
- That Was Yesterday
- I Want To Know What Love Is

SPYS "S.P.Y.S." (1982)
- Don't Run My Life
- Danger
- Over Her

SAGA "Behaviour" (1985)
- Listen To Your Heart

DAVE COUSINS "Two Weeks Last Summer" (1972) -- Dave Cousins in memoriam
- Blue Angel
a) Divided
b) Half Worlds Apart
c) At Rest

EARTH & FIRE "3 Originals" (1998) -- na 2-óch CD trzy regularne albumy oraz ekstra kawałki okresu 69-76
z albumu "Gate To Infinity" (1977):
- Smile
- Driftin'

KING CRIMSON "In The Wake Of Poseidon" (1970)
- Cadence And Cascade {śpiew Gordon Haskell}
- In The Wake Of Poseidon (including "Libra's Theme") {śpiew Greg Lake}

TRIANGLE "Square The Circle" (2000 / reedycja 2001)
- Nature's Window

KITARO "An Enchanted Evening" (1996)
- Silk Road

MANDALABAND "The Eye Of Wendor: Prophecies" (1978)
- The Eye Of Wendor

MANDALABAND "Mandalaband" (1975) -- na wczoraj dwie środkowe części suity "Om Mani Padme Hum"
- Om Mani Padme Hum
b) Movement Two
c) Movement Three

PENDRAGON "Kowtow" (1988 / winyl reedycja 2015)
- I Walk The Rope {na saksofonie Julian Siegal}

T2 "Fantasy" (1997) -- materiał z 1970
- CD / The Minstrel

WALLENSTEIN "Mother Universe" (1972)
- Shakespearesque

STYX "Edge Of The Century" (1990) -- w oczekiwaniu na nowy album - "Circling From Above"
- Show Me The Way

DENNIS DeYOUNG "26 East Vol. 1" (2020)
- To The Good Old Days {feat. Julian Lennon}

ROD STEWART "Ultimate Hits" (2025)
- Every Beat Of My Heart {z albumu "Every Beat Of My Heart" /1986/}



"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(
obecność nieobowiązkowa !)
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze


niedziela, 13 lipca 2025

double vision

Nowa grupa Double Vision. Amerykańska. Póki co, nieznani szerszej widowni muzycy, ale nie, że nieznani w ogóle. Niektórzy działali w kilku utytułowanych formacjach, jak Outloud, Prophet czy Warrior Soul, nawet jeśli ich nazwy skojarzą tylko najbardziej zaawansowani gracze.
Dotąd Double Vision zdobyli mikro sławę jako cover band Foreigner, a ich nazwa bezpośrednio odnosi się do tytułu drugiego albumu ekipy Lou Gramma, wydanego w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym ósmym.
Muzykom, na ich dopiero co wydanym debiucie, nadal zależy na podsycaniu sympatii do Foreigner, jednocześnie pomału pragnąc za nimi zacierać ślady, wyzwalając się z artystycznej wtórności. Trzeba przecież podążać z duchem nowych wyzwań. O ile tak się da. Zobaczymy, jak sobie poradzą, szczególnie w dobie koncertowego uaktywnienia Foreigner z Lou Grammem.
Dobre ballady: "The Man You Make Me" oraz "A Stranger's Face" plus obfita paleta kilkunastu rocksongów, takich w opanowanych tempach, jak na styl Foreigner przystało. Płyta na lato, choć może nie tak denne, jak tegoroczne.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm

czwartek, 10 lipca 2025

robi się płyta King Crimson

King Crimson nagrywają nowy album. Pierwszy od czasów "The Power To Believe", a więc upłynęły dwadzieścia dwa lata. Póki co, brak jeszcze konkretów. Tym samym, przypuszczalnej daty premiery.
Czy się cieszę? Nie. Wszystkie dokonania po genialnym "Red" kompletnie mi nie leżą i nie będę udawać, że wczorajszy news wzbudził we mnie najmniejszy dreszcz. Dla jasności, w swoim czasie intensywnie siedziałem w temacie King Crimson, mam na półce wszystkie ich płyty, dobrze znam pełen zakres dokonań, lepiej, niż moglibyście Państwo po mnie przypuszczać, a jeszcze na koncie dzierżę udział w dwóch koncertach, wśród których widnieje pierwszy polski występ w Sali Kongresowej - z Billem Brufordem na bębnach. Pojechałem wówczas podniecony faktem ujrzenia i posłuchania Roberta Frippa oraz popodziwiania właśnie Billa Bruforda oraz Tony'ego Levina. I od razu przyznam się bez bicia, za Adrianem Belew jakoś nie bardzo. Szanuję, podziwiam talent, jednak od serca nie moja bajka. Konkludując, warszawski koncert okazał się artystycznym sukcesem, pomimo iż zabrakło w nim magii pierwszych siedmiu płyt. Przy jakiejś okazji dam nura do albumu z moimi koncertowymi biletami, ustrzelę odpowiednie foto i wspólnie sobie popodziwiamy.
Zakładam, że każdy zainteresowany tematem zna wszystkie dzieła Karmazynowego Króla, więc na dzisiaj polecę...

Gordon Haskell - o krótkim stażu w King Crimson wokalista. Mamy go ciupinkę na albumie "In The Wake Of Poseidon" (w wolniźnie "Cadence And Cascade") oraz niemal na całym "Lizard".
Haskellowi sporą popularność, a i ogólną rozpoznawalność, przyniosła piosenka "How Wonderful You Are" (oto pokaz siły lokalnych mediów!). Rzecz z dwa tysiące pierwszego, choć na albumie "Harry's Bar" opublikowana dopiero w kolejnym roku. Zanim świat zajął się solowym Haskellem, a także i zaczęto organizować mu polskie koncerty oraz programy telewizyjne, najpierw andy lansował autorskie dokonania Mistrza, a zadziało się w nieistniejącym już winogradzkim Radio Fan. I wtedy wielu kolegów z branży dziwiło się, cóż to znowu za dziwoląg, którego masłowski lansuje? A dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak... No więc, rok 1996 i płyta "Butterfly In China". Mój absolutny faworyt. Nie tylko wtedy. Niewystępujący jednak album na żadnych listach przebojów oraz notowaniach sprzedaży, a jednak piękny, piosenkowy, uroczy. I znają go tylko nieliczni. Już wtedy była z niego cudowna artystycznie nisza. Nie śniły się jeszcze Haskellowi sukcesy, nagrywał więc od serca swoje, w oparciu o równie noname'owych muzyków, bo przecież, jaki kowalski kumał nazwisko: Gordon Haskell. Jedynie ci, co wyjrzeli poza bestsellerowy debiut King Crimson, dostąpili bogatszego świata, ponieważ interesowało ich więcej, niż tylko top. Ja też nie potrafię o muzyce z ludźmi, którzy na hasło 'King Crimson', ciągle tylko jeden/dwa tytuły: "Epitafium" lub "Schizofrenik dwudziestego pierwszego wieku".
"Butterfly In China" (motyl w porcelanie, nie żadne Chiny, gdyby co). Wiele pięknych piosenek. Chyba najczęściej poprzez FM emitowałem "Pelican Pie", "Someone I Knew" oraz "I Don't Remember It". Ale nie upieram się, mogło być lekko inaczej, było nie było, minęło prawie trzydzieści lat. 

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


wtorek, 8 lipca 2025

kilroy was here

Jeszcze jedno nawiązanie do wczorajszego Uspokojenia Wieczornego. Na antenę poszedł jeden fragment z kompaktu "Kilroy Was Here", ale nie myślcie sobie, że andy to jakiś cienias i nie ma w winylu. Egzemplarz w gatefoldzie, holenderski pierwszy press z osiemdziesiątego trzeciego. Mam wrażenie, że płyta jest ze mną od kolebki, podobnie jak wszystkie inne winylowe Styksy, jakie trzymam na tej samej półce. Kocham tę muzykę, bezkrytycznie wielbię ten album, choć nikomu nie będę wciskać, iż stanowi za identyczny poziom, co cztery wcześniejsze: "Paradise Theatre", "Cornerstone", "Pieces Of Eight" (słuchaliśmy ostatnio w Nawiedzonym) oraz "The Grand Illusion". W skali ogólnej topowe z nich albumy Styx i nic już tego nie zmieni. Ale "Kilroy Was Here", pomimo tyciu mniejszych notowań, znaczy dla mnie równie wiele. Krótka rock opera, mniej więcej czterdziestominutowa, a więc o typowej dla dawnych winyli skali czasowej. Takie płyty zawsze były idealne do słuchania i nigdy nie nużyły. Poza tym, ludzka percepcja daje radę właśnie wobec czterdziesto-/czterdziestopięciominutowych płyt. Później trzeba zmienić nastrój, albo wyłączyć się na minutę lub dwie od muzyki. Dlatego te stare albumy wygrywają, natomiast epoka lat dziewięćdziesiątych, z tymi wszystkimi osiemdziesięciominutowymi kolosami, to jak pakt z diabłem. Na swój sposób zajeżdżanie sztuki. Wykorzystywanie zasobu płyty kompaktowej do maksimum nigdy nikomu na dobre nie wyszło.
Na "Kilroy Was Here" medialnie w tamtych latach liczyły się, ballada "Don't Let It End" oraz otwierające całość, chwytliwe i jak na wtedy super nowoczesne "Mr. Roboto". Jednak hity hitami, natomiast rock oper należy słuchać w całości, i ta płyta w pełni na to zasługuje. Myślę, że wczoraj zapodana sześciominutowa wolnizna "Just Get Through This Night", też moje zapewnienie jakoś potwierdza.
Centralną postacią albumu jest Robert Orin Charles Kilroy, którego inicjały układają się w słowo "ROCK". Tematycznie w dużym uproszczeniu idzie o to, by główny bohater oraz pewien młody muzyk, na pewnej planecie podjęli się misji przywracania rocka. Jest on zakazany, ponieważ istnieją tam rządy faszystów/autokratów, a więc ludzi, którzy czują się rockiem oraz jego następstwami zagrożeni. Mamy tu rzetelnie opisaną i podaną - jak z teledyskowych kadrów - historię, którą obrazowo opatuliła okładka, jej wnętrze, co także sama do płyty wkładka. Świetne coś, warto posłuchać, szczególnie w dobie nadchodzącego albumu, który już 18 lipca.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm