wtorek, 9 października 2012

MARILLION - "Sounds That Can't Be Made" - (2012) -

MARILLION - "Sounds That Can't Be Made" - (INTACT / EAR MUSIC) - ***1/2



Jakże głupio musi być tym , którzy niegdyś zwątpili w Marillion. Niech zatem zbawieni będą Ci co ich słuchali, słuchali, i w nich wciąż wierzyli.
Kiedy przed 23-laty Steve Hogarth przejął wokalne stery po Fishu, wydawać by się mogło po niekwestionowanym liderze grupy, niewielu dawało szansą Marillion na osiągnięcie czegokolwiek w niedalekiej nawet perspektywie. Albowiem o perspektywie wykraczającej za widnokrąg, mało kto myślał. A zespół konsekwentnie poprzez upływ lat, budował swą nową historię, pomału odcinając się od pierwszego etapu twórczości, jakim to etapem były rzecz jasna dzieje Fish'owskie. Tak, ten dyktatorski i nieustępliwy Fish, który w swej przeciętnej kompozytorskiej mocy z każdym ostatnim rokiem coraz bardziej zamyka się w wąskim gronie już tylko najzagorzalszych fanów. I tutaj czuję satysfakcję. Od początku wierzyłem w Hogartha , a także w moc kompozytorską jego zespołowych kolegów. Bo to, że ci potrafią pięknie grać, nikt nie musiał i nie musi mnie do dzisiaj przekonywać.
Najnowsze dzieło Marilllion jest kolejnym artystycznym wyzwaniem, jak i konsekwencją wszystkiego dotąd już stworzonego. Sympatycy płyt "Marbles", "Somewhere Else" czy poprzedniego "Happiness Is The Road", powinni od razu poczuć, że ta płyta została stworzona dla nich, ale i niech uszy mają otwarte także ci tęskniący za odległymi czasami wyrytymi na rowkach starszych dzieł, typu "Brave" czy "Afraid Of Sunlight". Sporo dawnego romantyzmu i tamtej nostalgii przeplata się tutaj efektownie z mocniejszymi rockowymi akcentami i brzmieniami, typowymi dla współczesnego art-rocka, w którym muzycy także od pewnego czasu czują się dobrze.
Proszę się nie bać, to wciąż jest Marillion. Piękny i fascynujący. Niełatwy być może od razu do pokonania, ale to przecież nigdy nie była grupa stworzona pod potrzeby radia. A to, że muzycy kiedyś skomponowali kilka ładnych i w miarę łatwych melodii, których można było posłuchać w aucie lub na festiwalowo-sopockiej koncertowej scenie, to tylko krótki epizod. Bynajmniej wcale niehańbiący.
Najtrudniejszym utworem na "Sounds..." jest otwierająca całość 17,5-minutowa suita. Pełna zmian tempa, melodii i nastroju. Wydaje się może nawet nieco chaotyczna, ale zawiera naprawdę kilka porywających momentów. Zdaję sobie jednak sprawę, że jej głównym przesłaniem jednak jest tekst, nawiązujący do ochrony praw człowieka, a dotyczący Palestyńczyków żyjących w obozach  dla uchodźców w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu. Został on wymierzony przeciwko niekończącej się wojnie.  Jestem jednak przekonany, że nawet jeśli ten utwór nie każdy  pokocha, to o pozostałych siedem jestem całkowicie spokojny. Szczególnie o przepiękną minisuitę "The Sky Above The Rain" (o miłości, która nie może istnieć), wieńczącą to dzieło, jak i o te krótsze "Sounds That Can't Be Made", "Power" ("jestem dla Ciebie jak tych kilka nieważnych monet, wijących się po dnie twej torebki") lub "Invisible Ink", gdyż te wydają mi się szczególnie piękne. Nic nie ujmując przecież pozostałym utworom. Jak choćby ciekawej kolejnej tutaj suicie, jaką jest "Montreal".
Posłuchajcie proszę z jaką czułością śpiewa Hoggy. Jak często bywa delikatny, a jak rzadko tym razem wykrzykuje. To też pokazuje charakter tej płyty. Ale i posłuchajcie co z gitarą robi Steve Rothery. Jakże dawno ten wspaniały muzyk nie grał już tak malowniczo i baśniowo. Stęskniłem się za tymi jego płaczliwymi solówkami, których tutaj jest taka przecież mnogość. Brawo Panie Rothery!
Najmniej braw zawsze dostaje się perkusistom, klawiszowcom i basistom, bo zazwyczaj ci tworzą tło, z rzadka występując przed drużynowy szereg. Ale nie w Marillion. Bez cudownych akcentów klawiszy Kelly'ego, nie byłoby brzmienia Marillion. A i bas Trewavasa czy bębny Mosleya, są tak przyjemnie charakterystyczne jak smak świeżo zerwanych truskawek.
Wyborna to płyta. Pełna nastrojowości, pięknych melodii, a także zagrana z uczuciem jakie zazwyczaj posiadają spontaniczni debiutanci, podczas kiedy my mówimy właśnie o zespole działającym od nieco ponad trzydziestu lat.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl