czwartek, 3 marca 2011

IRENA KWIATKOWSKA odeszła w wieku 98 lat

Poranne mycie zębów, herbata, chowanie łóżka, włączony telewizor na kanale informacyjnym, gdzie przelatują paski z najnowszymi doniesieniami z kraju i ze świata. A u mnie gra łagodnie jeszcze jakaś muzyka w tle i pakuję co trzeba do torby, na tuż przed wyjściem do pracy. Raptem pojawia się na żółtym tle czarny napis, kłujący po oczach: Irena Kwiatkowska nie żyje! W tym momencie przelatują przed moimi oczami kadry z jej rolami w teatrach telewizji, kabaretach, a przede wszystkim w filmach.
Bardzo lubiłem tę kobietę. Od dzieciaka. Zawsze była taka pozytywnie zakręcona i zawsze pamiętam ją z zabawnych ról. Nigdy nie kojarzyła mi się z czymś smutnym, a to niewielu ludziom się udaje (udało). Sądzę, że największą popularność przyniosła jej rola kobiety pracującej w "Czterdziestolatku". Ale i słynne "nogi, nogi, nogi..." - ("Halo Szpicbródka"), jeśli pamiętacie?, czy epizody w "Dudku". Moją ukochaną rolą Ireny Kwiatkowskiej była postać mamy Kasi Pióreckiej w serialu "Zmiennicy". Nawet za życia nigdy za tę rolę jej nie chwalono, nie podziwiano, a dla mnie Pani Irenka była tam po prostu genialna !!! Kiedy wracam do tego serialu, a oglądam go kilka razy w roku !!!, to gdy dochodzi do Pani Pióreckiej, potrafię cofać płytę po kilka razy pod rząd. Nie mogę się tym nasycić.Albo jakaż fenomenalna rola w "Rozmowach Kontrolowanych" , jako ciotka Ryszarda Ochódzkiego. Pamiętacie, zna pan hasło?: "żyrafy wchodzą do szafy", odzew: "pawiany wchodzą na ściany". Boki zrywać. To było wraz z Aliną Janowską i Krzysztofem Kowalewskim
Poza tym, widząc Panią Irenkę w dziesiątkach ról, śmiem stwierdzić, że była aktorką WYBITNĄ !!! A przy tym przeogromnie fajną. Była taką kobietą, z którą chciałoby się pójść na kawę i godzinami z nią rozmawiać. Tak sobie to wyobrażam. Jeśli istnieje raj, to niech Pani Irenka będzie w nim na najpiękniejszym oddziale czy piętrze. Niech Najwyższy się nie pomyli i nie osadzi jej z jakąś bandą polityków, biznesmenów i innymi gnojkami. A także za lat wiele niech Najwyższy nie pomyli słowa "aktor" z jakimiś Mroczkami, Cichopkami i innymi strasznymi produktami aktorsko-podobnymi.